Forum Diabelskich Wariatów ;-)

Diabelscy Wariaci - forum!!

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

WITAM WSZYSTKICH DIABELSKICH WARIATÓW !!

Witam wszystkich
na Forum Diabelskich Wariatów!!!!


Proszę każdego o rejestrację, uzupełnienie swoich danych (imię, nazwisko, ksywa, miejscowość ect.),
wtedy dopiero może czytać wszystkie posty i wątki, a także może napisać czy odpisać na forum.

Przed Nami

9 Zlot Diabelskich Wariatów AD 2024
05.07.IV.2024 - Nasza Chata na Adamach
9 Zlot Diabelskich Wariatów na Forum DW
9 Zlot Diabelskich Wariatów na stronie Diabelskich Wariatów
9 Zlot Diabelskich Wariatów na stronie Wypraw Meteora
9 Zlot Diabelskich Wariatów na mordoksiążce

Za Nami
3 DIABELSKIE PILSKO W BIELI AD 2024
09-10.III.2024 - Pilsko
3 Diabelskie Pilsko w bieli na Forum DW
3 Diabelskie Pilsko w bieli na stronie Diabelskich Wariatów
3 Diabelskie Pilsko w bieli na stronie Wypraw Meteora
3 Diabelskie Pilsko w bieli na mordoksiążce

12 DIABELSKI WSCHÓD SŁOŃCA W BIELI AD 2024
10-11.II.2024 - Babia Góra
12 Diabelski wschód Słońca w bieli
12 DwSwb na stronie Diabelskich Wariatów
12 DwSwb na stronie Wypraw Meteora
12 DwSwb na mordoksiążce


SPIS WSZYSTKICH DIABELSKO-WARIACKICH WYPRAW
Spis wszystkich Diabelsko-Wariackich Wypraw


DIABELSKO-WARIACKIE PLANY NA 2024
Spis wszystkich Diabelsko-Wariackich Wypraw


Pozdrawiam.
Meteor

#1 2018-11-21 19:28:37

Meteor
Naczelny Diabelski Wariat
Skąd: Kraków
Dołączył: 2018-11-17
Liczba postów: 176
Diabelski Wariat: tak
Byłeś już na DwSwB: tak
Wybierasz się na 10DwSwB?: tak
Imię: Rafał
Ksywa: Meteor
Miasto: Kraków
WWW
Windows 7Firefox 63.0

Diabelski wschód Słońca w bieli - fotorelacja

Diabelski wschód Słońca w bieli, czyli marzenia trzeba realizować choćby nie wiem, jak były szalone!
20130217_103.jpg?w=54520130217_103


Opis tej fantastycznej wyprawy która zapoczątkowała coroczną tradycję zimowej przygody na Królowej Beskidów a odbyła się dniach 16/17.II.2013.

W piątkowy wieczór kiedy przy piwku w Starym Porcie omawialiśmy ostatnie szczegóły i okazało się, że jedziemy w trójkę, Piotr333krak rzekł znamienne słowa: „ta wycieczka będzie epicka”. Jakże one okazały się prawdziwe…. ?

Sobotni poranek – na termometrze w Krakowie … +4 stopnie…

Bus do Zawoji Policzne, obok nas siadają dwie dziewczyny z 3 letnim chłopczykiem – okazuje się, że też jada do Zawoji i idą… na Markowe Szczawiny na kurs.. lawinowy. Czyli już mamy spokój wewnętrzny, iż w razie czego będzie miał kto nas szukać pod zwałami śniegu, a wiadomo, że nie ma to jak rzucenie na głęboką wodę i szukanie żywych zwłok pod lawiną. 3 letni Staś – turysta jak się patrzy – 8 tygodni i pierwsza wyprawa w Tatry – jednym słowem chcieć to móc!

Kierowca bombow… wróć, busa zapytany czy przypadkiem na Krowiarki nic nie jedzie, mówi, że nie. Ale za jakąś chwilkę zagaja, że skoro wybieramy się we trzech to… za 30 zeta nas podwiezie [dblpt]). Szybka wymiana zdań z dziewczynami czy wolą iść z Zawoji do schroniska czy Górnym Płajem – i już jedziemy w piątkę. Jeszcze jeden chłopaczek też wyraził żywą chęć jechania na Krowiarki, więc jedziemy w szóstkę – jednym słowem – zacznij o czymś myśleć, a sytuacja sama się tak wyklaruje aby Ci to umożliwić! Przy takiej liczbie chętnych cena co prawda „skoczyła” do 40 zeta, ale luzik – 7 zł na łepka – jest git ;-)

Krowiarki – no to zaczynamy marsz! Wpierw chwila dla fotoreporterów,

20130216_012.jpg?w=545

Potem małe co nieco na ząb i ubrawszy sprzęt ruszamy ku Babiej Górze!

20130216_020.jpg?w=545

Mijani ludzie rozwiewają nasze nadzieje na jakieś widoki na górze: „Panie chmury siedzą, że mało co widać…”

20130216_027.jpg?w=545

20130216_037.jpg?w=545

Idziemy powoli, gdyż z racji mojego nie w pełni sprawnego kolana oraz naddatku czasowego po prostu nie mamy się co spieszyć. 1:20 h i jesteśmy na Sokolicy.

20130216_042.jpg?w=545

Czwórka z Rabki siedząca i racząca się Wiśnióweczką tylko zapowiadała to co nas będzie czekać wieczorkiem a co chłodziło się w plecaku Michała ;-)

20130216_050.jpg?w=545

20130216_045.jpg?w=545

20130216_054.jpg?w=545

Godzinkę później – Kępa (1521 m n.p.m.), przed nią w końcu ubrałem raki, choć i tak chłopaki na rakietach szybko odskakiwali do przodu.

20130216_062.jpg?w=545

Gówniak (1617 m n.p.m.) to następne ok. 40 minut marszu.

20130216_070.jpg?w=545

Szło się bardzo dobrze, ścieżka wydeptana bez żadnych problemów (stąd też moja zachęta na nocne wejście na wschód Słońca…).

Za Gówniakiem jakieś 20 minut marszu… Słońce!!!

20130216_076-001.jpg?w=545
20130216_082.jpg?w=545

Co prawda na razie nieśmiało, ale zaczęło się przebijać przez chmury!! Czyżby pogoda nam miała rzeczywiście sprzyjać???

Dotarliśmy na szczyt Królowej Beskidów!

20130216_090.jpg?w=545

Na szczycie Babiej Góry nie dość, że coraz bardziej pojawiało się Słonko, to i od północy zaczęło się przebijać niebieskie jak jasny atrament niebo!!!

20130216_104.jpg?w=545

Mając niebo i Słońce zdjęcia już zaczęły wychodzić barrrdzo fajne ? A że szło trzech zapalonych foto-amatorów nie trzeba tłumaczyć jak wyglądało pierwsze kilkanaście minut na szczycie i czym byliśmy zajęci

20130216_105.jpg?w=545
20130216_109.jpg?w=545
20130216_121.jpg?w=545
20130216_123.jpg?w=545
20130216_126.jpg?w=545
20130216_137.jpg?w=545

Po obfoceniu wszystkiego dookoła trzeba było podjąć decyzję – gdzie śpimy. Jako, że jak na szczyt Diablaka wiatr był praktycznie nieodczuwalny (a to rzadka rzadkość wszak) była opcja wykopania jamy i spania w tejże. Jednak postanowiliśmy zejść do bacówki po słowackiej stronie przy żółtym słowackim szlaku aby ją obadać. Po drodze minęliśmy czwórkę (2+2) ludzi kopiących dość dużą i szeroką jamę dwiema saperkami (jak się później okazało pod… namiot), 5-6 minut marszu i oczom naszym ukazał się bardzo ciekawy rzekłbym widok… Bacówka stała owszem…

20130216_145.jpg?w=545

…sobie pięknie ośnieżona i skrząca się w promieniach Słońca, ale wejście do niej… hmmm…

20130216_148.jpg?w=545

No w sumie było – u samej góry była kilkudziesięciocentymetrowa szpara w śniegowej zaspie :-D. Wszedłem obadać teren i…. zwycięstwo!!!

20130216_150.jpg?w=545

Ta wielka tama ze śniegu miała tylko jakieś 30 centymetrów, potem dość ostro spadała w dół, więc druga cześć schronu była jak najbardziej do zagospodarowania! A więc saperka w ruch i kopiemy… schody wejściowe :-D. Po zamelinowaniu się w środku pierwsze w ruch poszedł palnik – trza wszak zjeść jakiś obiadek (znaczy się chińczyk razy „czy”)
20130216_161.jpg?w=545

Po obiadkach, herbatkach – widząc coraz piękniejsze rozgwieżdżone niebo znów w ruch poszły aparaty, tym razem już ze statywami ;-)

Potem urodzinowa wisnióweczka Michała (świętować urodziny na Diablaku – świetna sprawa!) i poszliśmy spać w świetnych humorach. Miejsca między ławeczkami starczyło w sam raz na trzy osoby więc spokojnie się pomieściliśmy. Ja oczywiście nie mogłem na takiej (wymarzonej wszak) wyprawie nie raczyć się chociaż jednym Desperadosikiem ;-) ).

Budzik został nastawiony na 5:40, ale wywlekliśmy się z „gniazda” o 6-ej.

20130217_002.jpg?w=545

Wyjście schodami na górę wiaty i…. CUDOWNY WIDOK zapierający dech w piersiach!!! Morze a w zasadzie ocean mgieł pod naszymi nogami… gdzie okiem sięgnąć!!! Z tego oceanu bieli wyłaniały się Tatry, Wielki Chocz, Mała Fatra i Pilsko!!! Widok boski, a co najważniejsze na niebie praktycznie ANI JEDNEJ chmurki!!! Znaczy się wschód Słońca w takich okolicznościach będzie BOSKI, ZJAWISKOWY, CUDOWNY, FANTASTYCZNY ect. ;-) I tak też rzeczywiście było!!!

20130217_003.jpg?w=545
20130217_016.jpg?w=545

Na szczycie było ok. 20 osób (drugi namiot się pojawił jeszcze) które z rodziawionymi buziami niedowierzającymi, że jest tak cudownie i pięknie, oglądało cudny spektakl wschodu Słońca ;-). Tu oszczędzę Wam opisu – zdjęcia oddają o wiele lepiej i trafniej to co widzieliśmy!!! Wystarczy, że napiszę iż ocean (nie morze ale właśnie ocean!) chmur był na wysokości ok. 1300 m n.p.m.

Temperatura była ok. – 10 stopni, więc nie było źle. Po zrobieniu setek zdjęć przez Michała i Piotra (mój aparat…. odmówił posłuszeństwa wieczorem, co nie powiem mnie trochę zdołowało…) oraz sporej ilości czasu wróciliśmy do naszej bazy wypadowej. Ale mając taką piękną pogodę i wspaniałe widoki nikt nie myślał o powrocie do śpiworów.

20130217_041.jpg?w=545

Ale że Strzelce to takie uparte istoty (znaczy się ja) próbowałem naprawić migawkę która co prawda do połowy działała, łapała ostrość, ale… ni hu.. hu.. dalej… W końcu lekkie ogrzanie aparatu i wyjęcie oraz ponowne włożenia baterii i… JEST – DZIAŁA!!!

Więc plan natychmiast powstał następujący – ja zapierniczam na szczyt porobić zdjęcia, chłopaki „ścinają” szczyt, aby się na niego znów nie wdrapywać. Czas operacyjny który mi został przydzielony (czyli 7,5 minuty) znacznie oczywiście przekroczyłem, ale… warto było ? )

20130217_094.jpg?w=545
20130217_023.jpg?w=545
20130217_025.jpg?w=545
20130217_031.jpg?w=545
20130217_047.jpg?w=545
20130217_056.jpg?w=545
20130217_067.jpg?w=545
20130217_071.jpg?w=545

Możliwość robienia zdjęć gdy jest taki GENIALNY widok, ocean chmur i pięknie świecące Słońce – czysty orgazm fotograficzny ? Było ok. godz. 9-ej, chmury zdążyły podejść już na ok. 1500 m n.p.m., więc Cyl już był prawie cały zakryty, ale Pilsko i reszta dalej pięknie wystawała z tej białej kipieli!

20130217_073.jpg?w=545
20130217_081.jpg?w=545
20130217_084.jpg?w=545
20130217_019.jpg?w=545
20130217_103.jpg?w=545
20130217_110.jpg?w=545

W końcu trzeba było zacząć schodzić w dół, pożegnać się z pięknymi widokami, ale.. to nie koniec atrakcji jakie moja ukochana Babia Góra nam przygotowała tego dnia! W pewnym momencie schodząc w dół zauważyliśmy… WIDMO BROCKENU!!! Dla mnie było to pierwsze widmo w moim życiu i jakże cudowne, bo spotkane czy też uwidziane na mojej najukochańszej górze !!! ?

20130217_144.jpg?w=545
20130217_150.jpg?w=545

Po obfoceniu widma, co zajęło nam kilka minutek, idąc dalej w dół mogliśmy oficjalnie powiedzieć „Do widzenia”… Słońcu, którego już rzeczywiście tego dnia nie zobaczyliśmy.

Schodząc w dół w kierunku Brony mijaliśmy kursantów z kursy lawinowego, co też było dość ciekawe bo szli… powiązani liną. Jedna Pani mijana na szlaku, koło 50-ki, też zapalona „Diablaczka” (przynajmniej 4-5 razy jest na Babiej w zimie!) na wieść o Widmie stwierdziła, że ona już ma chyba trzecie albo czwarte swoje wcielenie, bo tyle ich już widziała, a wieść gminna (czy też górska) niesie, że po zobaczeniu widma – osoba je widząca zginie w górach – odczarować to może uwidzenie trzeciego widma!) jak zdecydowana większość spotkanych na Diablaku osób po prostu bardzo pozytywna osoba ;-).

Zejście czerwonym szlakiem z Brony do „hotelu” na Markowych Szcawinach było… szyyybkie ? Rynna zrobiona na większej długości szlaku przez wcześniej idące (znaczy się zjeżdżające) tędy osoby sprawiła, że nawet nie myśleliśmy o innej metodzie pokonania tej trasy niż… jazda na swoich czterech literach (następnym razem koniecznie trzeba wziąć „jabłuszka” ;-))

W ten sposób złamaliśmy w dość prosty sposób owe sławetne 15 minut z Brony w dół ;-)

„Hotel” na Markowych Szczawinach zaskoczył nas pozytywnie… darmowym wrzątkiem (niestety rzadkość w schroniskach). A więc kolejne japoń… wróć, chińczyki, lekka przebierka i w dół do Zawoji. Bus do Krakowa nadjechał zaledwie po minucie od dojścia na przystanek – tak co byśmy nie myśleli, że tego dnia coś może iść nie po naszej myśli ;-)

Generalnie reasumując tę wyprawę – była to moja najcudowniejsza wycieczka w góry a zarazem na Babią Górę odkąd chodzę sam, czyli od jakichś 20 lat! ;-)

Co ważne Diablak w zimie jest… łatwiejszy niż latem, gdyż: kosodrzewiny niet, francowatych schodów toże niet. Choć wiadomo jak to w górach zdrowy rozsądek jest obowiązkowy!!!
Linki do zdjęć z wyprawy:

    Piotr333krak
    twmichał
    Meteor

Wysmażyła się też prezentacja z wyprawy (a w niej m. in. rakietujący Michał z Piotrem ? ), która pokazuje jeszcze lepiej niż słowa jak cudowna była to wyprawa!
Prezentacja z tej cudownej wycieczki:

https://youtu.be/ZAcxc3wDgfA

Gorące podziękowania jeszcze raz dla Michała i Piotra za towarzystwo i za uczestnictwo w eskapadzie i zawierzenie moim zapewnieniom, że pogoda na wschód Słońca zamówiona na Diablaku jest i będzie piknie. Także wielkie podziękowania dla tych którzy użyczyli sprzętu (Raffee, Humanitas, Catka) bez którego byłoby na pewno ciężej i zimniej:

    saperka – spisała się perfekcyjnie – wykopywanie (wyrąbywanie) schodów wejściowych o ponad dwu metrowej wysokości do wiaty – epickie ?
    raki – przydatne w pierwszy dzień, mimo iż miałem je na nogach pierwszy raz w życiu, od razu odczułem ich pomocną moc,
    inne sprzęty z których jedynie (na szczęście) GPS nie był nam potrzebny.

Do zobaczenia już w lutym na kolejnym już „Diabelskim wschodzie Słońca w bieli” ;-)

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot
Uważaj na głos w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady...
Łże skurwysyn!!


Strona Diabelskich Wariatów

Stopka

Forum oparte na FluxBB